Mam taką fajną znajomą, która dzięki totalnemu przypadkowi stała się nadworną Panią Fotografką Naszej Rodziny. Towarzyszy nam zawsze, gdy w naszym życiu dzieje się coś ważnego albo gdy dzieje się coś nieważnego, ale po prostu pragniemy dobrych zdjęć (próżność, ach ta próżność!).
I ta Pani Fotografka super mieszka w zgrabnej kawalerce. Nie wiem, czy podzielacie moje zdanie, ale urządzić kawalerkę i wpakować do niej swoje całe życie, to jest coś! A zrobić to ze smakiem, to już wyższa gimnastyka.
Zastanawiałam się, jak opisać tą 28metrową przestrzeń. I postanowiłam oddać głos samej autorce pięknej metamorfozy.
I boom!
Kawalerka ta była mi przeznaczona. Nie wierzysz? Historia jest niesamowita. Był 2012 rok. Ktoś to tu to tam kupował mieszkanie. Z rozmów wynikało, że to są ostatnie chwile, by wziąć kredyt na preferencyjnych warunkach z tzw. programu dla singla. I tak dla ciekawości w pewien lipcowy poniedziałek sprawdziłam, czy mam zdolność kredytową. Okazało się,że do pewnej kwoty mogę spokojnie kredyt dostać. Tylko jest małe „ale”, bo do końca tygodnia musiałabym wszystko załatwić tj.znaleźć odpowiednie mieszkanie oraz złożyć wniosek o kredyt. NIEWYKONALNE. Zresztą moim wymogiem było mieszkanko na Zazamczu (przyp.red. dzielnica Włocławka), max. trzecie piętro, najlepiej otwarta kawalerka. Sceptycznie zaczęłam przeglądać ogłoszenia. Wtorek minął, mieszkanka były owszem, ale dla mojego chudziutkiego jak modelka victoria secrets portfela były nieosiągalne. Środa rano, znalazłam jakiś nowy portal ogłoszeniowy. I nagle Buuuuuum jest Zazamcze, 3 piętro, otwarta kawalerka! Cena do przełknięcia. Dzwonię, dzwonię i nie mogę się dodzwonić Dopiero po godzinie się udało. Tak mieszkanko jest nadal do kupienia! No to umawiam się z pośrednikiem na obejrzenie. Możliwe nawet dziś. Zegar tyka coraz głośniej bo piątek tuż tuż, jedziemy. Jednak właściciel będzie dopiero po południu. Czas wlecze się niemiłosiernie. Plus Duży Miś będzie ze mną podczas oglądania. Właściwa godzina, idziemy. Klatka dosyć obskurna, blok choć w zasadzie można rzec prawie kamienica, bo to jeden z pierwszych powstałych bloków na tym osiedlu. Trzecie piętro, białe drzwi, puk, puk.Wchodzimy. I to jest to! Choć żółty kolor ścian, choć niebiesko-pomarańczowe płytki w przedpokoju i kuchni, dosyć dziwna łazienka, to to jest TO! Widok, widok jest cudowny! Piękne, rosłe topole za oknem, widok na tory i pędzące pociągi,które w zasadzie od dziecka mi towarzyszą, bo mieszkam pięć bloków dalej po drugiej ich stronie. Szybka decyzja, najszybsza w moim życiu BIORĘ! A niech mnie, niech ta pętla na szyi prawie do końca życia w postaci kredytu sobie będzie, biooorę! Czwartek podpis w biurze nieruchomości, piątek w banku. Ufff udało się! Całe 28m2 jest moje. Gorący wrzesień, klucze są moje! Euforii podczas sprzątania towarzyszy pisk,bo niechciani lokatorzy gdzieniegdzie pomykają po ścianach. Jednak twardo zakasam rękawki i się z nimi rozprawiam psik psik, a co w końcu to mój kawałek podłogi i nikt mi tu nieproszony biegać nie będzie.
Duży Miś pomaga kiedy może, przyjaciółki też, jednak trzeba fachowca, bo łazienka wymaga innych płytek,kuchnia też. Przedpokój niebiesko-pomarańczowy też, ale po przeliczeniu nijak się to ma do marzeń o betonowej wylewce. Styl skandynawski wymarzony zostaje sprowadzony do szafek z ikea, szarej kanapy, drobiazgów. Nadal męczą niebiesko-pomarańczowe płytki. Nadal betonowa wylewka pozostaje w sferze marzeń. Pomarańczowe płytki stają się inspiracją, by powielić ten kolor w drobiazgach ożywiając wnętrze. Pomarańczowe rolety robią też swoje. Pół roku póżniej, nadal z niebiesko-pomarąńczową podłogą, ale już udomowionym po mojemu wnętrzu wprowadzam się! Jest dziwnie, inaczej, jest fajnie. Wieczorny widok z okna jest cudowny, gdy kolorowe migoczące pociągi mkną po torach. Jest wygodnie, bo przestrzeń jest otwarta i nie ma tzw. zagracania typowego dla kawalerek.
Mijają szczęśliwie dzień po dniu. Jestem ja, potem ja i Duży Miś, a po jakimś czasie do naszej dwójeczki dołącza mały miś. Nadal jest 28m2 i nie chce być więcej. Za to więcej jest kombinacji, by wszystko poukładać tak, by nadal było w miarę przestronnie. Udaje się, dziś mały miś biega po kawalerce tu i tam, Duży Miś gra w tzw. playroomowym kącie, który służy też do pracy. A ja? Jak to typowa matka polka krzątam się tu i tam niby w kuchni, niby w salonie, niby w pracowni, niby bo w końcu te 28m2 to wszystko w jednym 🙂
Prawda, że zgrabnie?
I ogłoszenie na koniec. Pani Fotografka wraz z Dużym Misiem startują niedługo z projektem wielka KAWALERKA!