Sieć obfituje w niezliczoną ilość pięknego rękodzieła. Wielu z nas jest już zmęczonych włączonymi komputerami, wibrującymi telefonami, szybkością przepływu informacji, wszechobecnym stresem, całym tym bezsensownym kociokwikiem. Znam ludzi, którzy wracają do korzeni, pochylają się nad rękodziełem. I nagle częściej podpytują Babcię o szczegóły techniki dziergania szalika czy szydełkowania serwetek, zagadują Dziadka, który kiedyś był krawcem, stolarzem, czy szewcem. Rękodzieło jest piękne, nie tylko dlatego, że rodzi nowe unikatowe przedmioty, ale też dlatego, że uczy wytwórcę uważności. Ale nie będzie o uważnej obecności (którą zgłębiam), a o rękodziele właśnie.
Wyłowiłam w sieci prace dwóch sióstr, które same nauczyły się dziergać i zaczęło im to sprawiać satysfakcję. Szybko postanowiły wypruć z swoimi dziełami w świat. Swoją działalność przewrotnie nazwały prujemy. Ciekawostką jest, że obydwie mieszkają w dwóch znacznie oddalonych od siebie lokalizacjach, wymieniają inspiracje, pomysły, dziergają na zmianę to tu to tam 🙂 Ich prace powstają z bawełnianego sznurka, używają szydełka 10, a przywieszki robią ręcznie z szarego kartonu i szarego sznurka (ot, kolejny dowód, że w prostocie tkwi piękno).
Prace Prujemy naturalnie wpisują się we wnętrza nowoczesne ocieplone.
Dziewczyny otulają swoją pracą kwiaty.
W ofercie można znaleźć wielokolorowe dywany i puffy. Siedziska wypełnia styropianowy granulat albo pianka tapicerska.
Tu wieeeelki plus za miętową ścianę. Jako wielka fanka kotów nie mogę też pozostać obojętna na wdzięki sierściucha 🙂
Dziewczyny dziergają rozmaite worko – koszyki, które ładnie grają we wnętrzach.
Na sam koniec zostawiłam najbardziej czarodziejski gadżet – łapacze złych snów czyli ręcznie wykonane koronki rozpięte na metalowej obręczy, przyozdobione tasiemkami, piórkami i drewnianymi elementami ozdobnymi. Dziewczyny robią łapacze snów w dowolnej kolorystyce.
Łapacz snów przepuszcza dobre sny, a zatrzymuje nocne mary, które giną wraz z pierwszymi promieniami słońca.


Rękodzieło rocks!